O mnie

Jako Polak, urodzony w epoce wyżu demograficznego początku lat osiemdziesiątych, już u źródła swego, w miarę świadomego życia, czułem się postawiony w rozkroku, pomiędzy szeroko pojętą tradycją, jak i tym NOWYM. Uczucie to towarzyszyło mi właściwie zawsze i zapewne, tak jak większości osób z mojego pokolenia, sprawiło sporo trudności w dochodzeniu do samoświadomości. Choć nie chciałbym tego zbytnio uwydatniać, to jednak uważam, że fakt wzrastania właśnie w Polsce, w realiach kraju postkomunistycznego, jest dość istotny, w szczególności dla mojego podejścia do sztuki. Zmiany ustrojowe, wolny rynek kapitałowy, komputeryzacja, rewolucja telekomunikacyjna, aż po globalizację czy gender studies, stale wytwarzały wokół mnie niestabilny grunt; płynną masę, w której trudno było się poruszać a tym bardziej coś na niej oprzeć. Moje preferencje co do nauk ścisłych, przy jednoczesnym zafascynowaniu treściami humanistycznymi, dodatkowo komplikowały sprawę. Jednym słowem od zawsze byłem postawiony w sytuacji POMIĘDZY – tak, jakby od pierwszych dni mojego istnienia, rozpoczęto proces permanentnego rozmywania granic i to we wszystkich pojawiających się aspektach.

Jeszcze do niedawna byłem tym stanem rzeczy bardzo zmęczony. To mnie wewnętrznie WYKAŃCZAŁO, zarówno w aspekcie mojej twórczości jak i zwykłego codziennego funkcjonowania. KONIEC jest z resztą, kolejnym terminem, który często spotykałem na swej drodze. Choć nie załapałem się na „koniec komunizmu”, to zdecydowanie byłem dzieckiem jego upadku. Przeżyłem koniec tysiąclecia, koniec III RP a za sprawą Francisa Fukuyamy również „Koniec Historii” oraz „Koniec człowieka”. Urodziłem się zaledwie dwa lata przed obwieszczeniem „Końca (Śmierci) sztuki”, który przecież już w 1984 roku wywróżyli, tak Arthur C. Danto, jak i Hans Belting. Wtedy oczywiście jeszcze o tym nie wiedziałem.

Zapewne właśnie z tych powodów, moje artystyczne produkcje, są często oparte na zasadzie odbicia. Już w okresie studiów na poznańskiej akademii realizowane przeze mnie prace, operowały na takim właśnie podejściu, choć wówczas było to zapewne efektem bardziej intuicji, niż świadomych decyzji. Byłem niezwykle zafascynowany teoriami dotyczącymi interaktywności, zarówno w sferze społecznej, jak i samej sztuki. Wielokrotnie zapraszałem ludzi do współkreowania moich prac, czy to w procesie tworzenia czy też recepcji. Poszukiwałem odpowiedzi na pytania dotyczące tożsamości jednostki, komunikacji, dystansu w relacjach międzyludzkich, zasięgu i trwałości poszczególnych strategii – kontaktu z INNYM. Pośrednim tego efektem stało się moje zainteresowanie sztuką performance.

Gdy dziś patrzę na ten jakże ważny okres mojej twórczości, widzę, że był on niezwykle chaotyczny. Choć niepozbawiony sensu i istotnych treści, był jednak dla mnie trudny do zasymilowania, gdyż podejmując próby przezwyciężenia własnej nieśmiałości, nie znajdowałem w tych przeżyciach dalszych twórczych motywacji odczuwając je bardziej, jako formę terapii. Zebrane doświadczenia uważam za to, za bezcenne dla moich bieżących zainteresowań. Myślę, że właśnie one, dały mi ostatecznie możliwość zrozumienia tego, jak działa, jak PERFORMUJE wszystko co nas otacza.

W moich pracach zwracam więc uwagę na proces – wskazuję obszary, w których szeroko rozumiane ZACHOWANIE ma szansę uwypuklić swój jednostkowy sens, stając się przez to bardzo konkretne i uniwersalne zarazem. Posługuję się, z reguły, dość prostymi środkami, które jednak zebrane i zorganizowane wobec konkretnego kontekstu potrafią działać wielopłaszczyznowo. Za przykład niech posłuży moja interwencja w przestrzeń poznańskiej palmiarni zatytułowana „Memorandum”.

Tomasz Drewicz - Memorandum

Para nart pomalowana w biało czerwone pasy, nawiązując do słupów (obelisków) wytyczających granice państwa, została wbita w grunt w jednym z pawilonów, szczelnie wypełnionym bujną tropikalną roślinnością. Wiązania do narciarskich butów zastąpione zostały imitującymi je pułapkami na szczury. Bezpośrednią inspiracją do stworzenia tej pracy była umowa, podpisana na początku kwietnia 2013 roku, pomiędzy rosyjskim Gazpromem a polskim EuRoPol Gazem. Tytułowe memorandum, czyli pismo dyplomatyczne, niemające żadnych skutków prawnych, posłużyło wtedy na polskiej scenie, jako narzędzie służące wewnętrznym politycznym rozgrywkom. Ta treść jest jednak przeze mnie tylko wskazana i choć oczywiście bardzo dla całości istotna, to jednak nie przesądza o możliwości równie głębokiego odczytania jej w innych kontekstach. Zachęcam zatem do poszukiwań innych sensów – tych najbardziej dla Państwa istotnych, zarówno w moich własnych, jak i pozostałych napotkanych realizacjach artystycznych.